Wczoraj odebrałem akt zgonu dziadka

Tomasz Pułka

Wczoraj odebrałem akt zgonu dziadka (babcia prosiła). Dzisiaj ciągle leżał w mojej prawej kieszeni, złożony na czworo. Po próbnej maturze odprowadziłem Joaśkę, wysłuchałem jej narzekań, natarłem Joaśce uszy, bo zimno. Stałem na Szewskiej i na Joaśki czarną garsonkę patrzyłem, i tak patrząc – o kawie pomyślałem. I próg McDonald`s przekroczyłem, uprzednio gazetę kupiwszy (Wyborczą). Kawę dużą i ciastko niedobre u pani ładnej zamówiłem (i po chwili rzeczone dostałem), stolik wybrałem, spocząłem. Czytam, piję, ciastko oddam jakiejś cygance pół godziny później. Ale to później, bo teraz, po dziale „kultura”, muszę do toalety. To schodzę w dół, stopień po stopniu, w lewo skręcam i słyszę:
– Rachunek pan ma?

Machinalnie do prawej kieszeni sięgam, wręczam. Patrzymy na siebie, ona wielkie oczy i usta otwiera. To wchodzę do męskiej.

Twoja ocena
Tomasz Pułka

Wiersze popularnych poetów

ćwiczenie drugie

studium struktury tła rozpoczęto od zdrapania szronu z okien. każdy odcisk palca był na wagę złota, bo stanowił dowód na ścisłą geometrię lustra. przecież ślady noszą w sobie zalążki jakkolwiek…

Bez powodu

Niech spłynie błogosławieństwo Na życie połamane Żeby została radość Tam gdzie nie ma powodu.   Pięknością przejęty żywą Wieczną wiosną w zenicie Ulatuję nad siebie Zrozpaczonego   Jaka to cierpka…

Moja moc

Moc W tobie jest ja o tym wiem Co noc Zamykasz ją By Już nie mogła wyjść na świat Co krok Ośmieszasz ją Marny los gdy nie wrzucisz w noc…