Ballada czarnoksięska

Tadeusz Gajcy

Pod sier­pem żół­tej źre­ni­cy
ludz­kiej, ja­strzę­biej czy ko­ciej,
na sło­wie wy­ję­tym z gwiaz­do­zbio­rów noc­nych
ża­łob­ny utknął pa­zno­kieć.

Rysę na dźwię­ku sło­wa
za­zna­czył moc­no aż do krwi
i so­kiem tym po­czął ry­so­wać
wzo­ry sub­stan­cji mo­drych.

Pod po­kry­wą z mar­twe­go sre­bra
za­ki­pia­ła woda ba­śnio­wa
i bu­rzy­ły się zio­ła, skrę­ca­ły
aż ge­stem mu­siał pro­sto­wać.

Brwi sku­pi­ły tu noc gę­stą na­zbyt,
ję­zyk świe­cy się zwi­jał i kru­szył,
u pu­ła­pu nie więk­szy od gwiaz­dy
pa­jąk li­czył zie­lo­ne se­kun­dy.

Tyl­ko w dzba­nie o szyi cia­snej
ko­rek nu­cił i parą po­ra­stał –
wte­dy świa­tła na klo­nach po­ga­sły
i Aga­ta wra­ca­ła do mia­sta.

W kru­czych rę­kach du­si­ła dzie­ciąt­ko,
że skrzy­pia­ło jak mróz lub ko­nar,
a so­śni­na wo­ła­ła słod­ko,
bia­ły księ­życ na ręce spo­glą­dał –

O Aga­to nie­do­bra – po­słu­chaj:
plusz­cze pa­lec po wo­dzie jak wio­sło,
sło­wo ujął – i zja­wa nie­ludz­ka
pod ża­łob­nym się kłę­bi pa­znok­ciem.

Jesz­cze chwi­la – i prze­sta­nie rzę­zić
jak twe dziec­ko zła­ma­ne w za­ro­ślach,
o Aga­to nie­do­bra –

A źre­ni­cą był księ­życ –
więc za­du­mę prze­mień
i ob­raz.

Jesz­cze chwi­la – w dzba­nie żół­ty
mały czło­wiek jak ka­cze­niec.

Twoja ocena
Tadeusz Gajcy

Wiersze popularnych poetów

Jeśli istnieje Bóg

Jeśli istnieje Bóg – będę u niego na obiedzie. Zamiast światła: czerwony głóg. Anioł po mnie samochodem przyjedzie. Gołębice obłoków tłustych będą się trzepotały na składanym stole. Będziemy pili z…

środa

ma brzuch doskonały, jak akt strzelisty piłkarza który strzela bramkę, jak śpiewnik litewski otworzony przez niedbałe ręce kościelnego na idealnej stronie 83, jak grymas niesmaku kobiety którą wczoraj widziałem na…

od miękkich ubrań chce ci się spać

Za autami na szosie fruną niedopałki i zapach lodówek z marketów sprawia, że myślisz o śmierci w takich dekoracjach, bo znowu jesteśmy „w dziwnym towarzystwie”. Ktoś szepcze o miłości i…