Bilet (calando)
– O czym myślisz?
że mój sen jest kształtem światłowodu więc jest
i dworcem rękawiczką kokardką lub jabłkiem
fragmentem martwej natury z twoim spojrzeniem
bo nie ma cię na zewnątrz więc tylko we mnie
– Jestem tam?
jesteś jak sakralny głód spokrewniony ze śmiercią
jak konieczność krążenia wokół definicji światła
i jak garść prostych słów podprowadzona na szkle
pod konieczność zmian dla kompozycji warg
– To dobrze?
bez obrazy ale dobrze byłoby stworzyć wrażenie
pustki tak oszczędnej w treści że nawet przeczucie
końca napawałoby lękiem o względność wyobrażeń jaki
dają twoje nagie plecy i nagi szept na skórze
– Więc śpijmy już kochanie.