Drugi wiersz o podglądaniu

Tomasz Pułka

Powtarza: to dobrze wymyślone – umrzeć w wycinku gazety,
coraz więcej pali, kiwa się na krześle. Czyste bywają już
tylko krople deszczu lub łyżeczki do herbaty; żwir przed
domem i krwinki ważą tyle samo, zakrzep można rozkroić
na dębowym stole w jadalni, zostaną ślady. Fałdy

kurzu osiadłe na meblach, kamera idzie w lewo: kanapa
z wyleżanym zapaleniem płuc. Trzy metry słońca, bo jedną
szybę wybili. Folia.

– A wie Pan, czasem to on wychodzi do sklepu.

Czasem wraca. Pstrągi biorą jak dawniej,
żywica lepi palce.

3.5/5 - (2 głosów)
Tomasz Pułka

Wiersze popularnych poetów