Drugi wiersz o podglądaniu

Tomasz Pułka

Powtarza: to dobrze wymyślone – umrzeć w wycinku gazety,
coraz więcej pali, kiwa się na krześle. Czyste bywają już
tylko krople deszczu lub łyżeczki do herbaty; żwir przed
domem i krwinki ważą tyle samo, zakrzep można rozkroić
na dębowym stole w jadalni, zostaną ślady. Fałdy

kurzu osiadłe na meblach, kamera idzie w lewo: kanapa
z wyleżanym zapaleniem płuc. Trzy metry słońca, bo jedną
szybę wybili. Folia.

– A wie Pan, czasem to on wychodzi do sklepu.

Czasem wraca. Pstrągi biorą jak dawniej,
żywica lepi palce.

Twoja ocena

Łuskaj dyscyplinę

Podróżne żurawie między kałużami Przez chwilę kuzynka później sprostowanie Grupa uczniów spędzała czas wolny Obchodząc w koło placyk przed katedrą To jeszcze nie widok wart uwagi policjanta Raczej woreczek w plecaku raczej…

Gładkie morze

1. Do rzeczy, kapitanie! Szalupa spłonęła, ale na szczęście nie toniemy. Tęsknimy za obiecanym rajem, którego nie dostał nawet ten, co obiecał. Był to człowiek-nikt, był to zaborca. Siedzeniem na…

Uwaga: Stopień

Wy którzy piszecie do mnie listy bewstydnie młodzi łucznicy napinający mięśnie słów czy widzicie perfekcyjną choreografię pustki? I kiedy już ta przestrzeń wejdzie wam w krew. I kiedy ta równina…

wiersze dla dzieciwiersze o miłościwiersze Wisławy Szymborskiejwiersze Jana Brzechwywiersze K.K. Baczyńskiegowiersze Juliana Tuwimawiersze Marii Konopnickiejwiersze o śmierci