Nitka dzikiego wina
Kiedy gaszę światło miękka mysz samotności łazi po kołdrze Kiedy zapalam słonecznik wybałusza swoje nienormalne oko Na ulicy krzyk człowieka Zawisam na nim jak na nitce dzikiego wina Urywa się spadam Księżyc wyciąga na ratunek białe zimne ręce Jeżeli nie przyjdziesz wyciągnie mnie za włosy przez okno