Bardzo szybko szłam w tym zimowym swetrze.
Twoje palce są słone jak popcorn. Kiedy się kochamy
widzę na balkonie parujące mięso, to dlatego
„tak mało się dzieje na mojej twarzy”.
Drzwi są białe jak limuzyny i podjeżdżają blisko.
Zrób mi porządek z tym gorzko w ustach.
A potem niech sobie będzie pokój,
który widać, że śmierdzi i czarna kiełbasa
w lodówkach piętrowych jak szpitale.
Wiersze popularnych poetów
data zwrotu
będziemy się tak ślizgać po powierzchni słów pisać w liczbie mnogiej rozciągać wzdłuż kawiarnianych parasolek przesypywać przez perspektywy scalać ze sklepowymi szybami drukować niespokojne zaproś mnie na kawę dogasać w matecznikach stron tytułowych przegrywać zakłady o jutrzejszy sprawdzian wiadomości z rannego wstawania rozstrajać zawsze pewne słoje dębu…
Hymn wieczorów miejskich
Miasto tańczy drżącego kankana w barwnym mleku świateł rozproszone dyszy niebo jak zgaszony dywan namarszczony z flandryjskich koronek asfalt ślisko ucieka przed światłem w łuk w umarłym kadłubie ulicy można bardzo głośno mówić można… bardzo cicho krzyczeć. Latarniami miasto zgasi gwiazdy i dźwięk zacznie w…