Kaczki napompowane glutenem kołyszą się jak boje.
Miejskie rzeki mają w sobie tyle cienia
co miejskie cmentarze. Przez wbite w ziemię
pręty słońca widzę starego człowieka,
który stoi nieruchomo – podejrzany i smutny.
Jego twarz jest jak gryczane błoto.
Płoną liście po zimie. Chcę ci dawać drugą szansę
w nieskończoność. Podobno lipiec
będzie ciepły. Stare kobiety
znają się na lipcach.