Patrząc na zegar, który czas odmierza,
I widząc słońce, jak chowa się w mroki,
Jak krasa fiołka więdnie, przedtem świeża,
I jak biel srebrna ciemne kryje loki —
Jak z drzew wysmukłych opada liściwie,
Pod dach cienisty wzywające trzodę,
Jak zieleń lata na skoszonej niwie
Leży związana w snopy białobrode —
Widząc to, myślę o piękności twojej,
Że się z dnia chyłkiem pochyli i ona,
Albowiem piękność, co o się nie stoi,
Ginie, gdy inna rośnie niestrudzona.
Przed kosą Czasu nic jej nie obroni,
Tylko latorośl, co zostaje po niej.
tłumaczenie Jan Kasprowicz
William Szekspir