Kominy pracują na nasze zamyślenie, mają astmę,
oddychają ciężko. Czekam aż skończysz wpatrywać się
w tę niebieską cegłę wiszącą nad nami, zauważyłeś,
jak rzadko używamy w rozmowie kolorów? Każde
dopowiedzenie kończy się na brzegu ławki, martwieje.
Wiesz dobrze jak była nieśmiała. Zawsze siadała
na moich kolanach, a ty w myślach cedziłeś: dziwka.
Teraz myślę że brało się to ze zwyczajnego zrozumienia,
nie z zazdrości, a rodzinnego powinowactwa.
Chodź, bo spadnie nam jeszcze na głowy. Byłoby
niedobrze wracać do domu z oskarżeniem
o dewastację nieba. Przyspiesz kroku,
ta cegła obrasta sadzą. Rzęsy się tlą.