od miękkich ubrań chce ci się spać

Agnieszka Wolny-Hamkało

Za autami na szosie fruną niedopałki
i zapach lodówek z marketów
sprawia, że myślisz o śmierci
w takich dekoracjach, bo znowu
jesteśmy „w dziwnym towarzystwie”.
Ktoś szepcze o miłości i nadwadze,
szybuje w zarośla, inny wrzuca
garść drobnych do studzienki.
Bo czas nas znowu przeleciał,
bo pachniesz psem i jabłkami,
więc jest po co żyć w ten piękny
roślinny wieczór, kiedy wszystko
zdaje się kruche i wzruszające.
Bo jesteś dzisiaj płodna
i owulujesz, owulujesz – życiodajna,
promienna. Zaczynasz podbijać świat,
a ja chcę płacić za twoje lekcje muzyki.
Zwierzęta płci przeciwnej
aż miauczą, żebym je wybrał,
ale dobrze, że do ciebie dożyłem
i będę jeść z tobą po ciemku
pierogi z jagodami, znajdę
najlepsze listwy na latawce,
trzykolorowe sznurowadła
i złowię na kukurydzę czerwone
wiewiórki do twojego cyrku,
księżniczko, moja lejdi di.
Bo masz upodobanie do baśni,
przygody i chcę przejść z tobą
jesień w lipowych alejach
i brzask. Bo nie wierzyłem już
w miłość i psychoterapię,
a teraz chcę twoim misiom
robić zastrzyki z wody,
a potem je rzucać za okno
i patrzeć, jak odlatują. Bo jestem
twoim bonzo z nożem w brzuchu
i kiedy cię zamknę w piwnicy
posiedzisz za współudział.
Bo przecież chcesz, chcesz.
Tylko jak cię namówić,
żebyś wyszła za śmiertelnika:
sprzedać boeinga na żyletki
i się popłakać na porno?
I kiedy już biorę na siebie
wszystkie twoje imiona,
twój głód i wszystkie zapachy –
karzesz uważać na białe króliki
(na dworcach zjadają peonie)
i mówisz, że chcesz żyć
w ciszy i spokoju, niemal
bez przyszłości. W porzo.
Zostań. Możesz być, kim chcesz.

Twoja ocena
Agnieszka Wolny-Hamkało

Wiersze popularnych poetów

Zaklęcie

Piękny jest ludzki rozum i niezwyciężony. Ani krata, ni drut, ni oddanie książek na przemiał, Ani wyrok banicji nie mogą nic przeciw niemu. On ustanawia w języku powszechne idee I…

Portret kobiecy

Musi być do wy­bo­ru, Zmie­niać się, żeby tyl­ko nic się nie zmie­ni­ło. To ła­twe, nie­moż­li­we, trud­ne, war­te pró­by. Oczy ma, je­śli trze­ba, raz mo­dre, raz sza­re, czar­ne, we­so­łe, bez po­wo­du peł­ne łez. Śpi z nim jak…

Poriomania

Jeszcze nie było powrotu, ale migały szkiełka wydłubane wprost z ziemi. Z matowej wilgoci przymkniętych oczu, podkrążonych siniaków. Jeszcze ryczała skulona przy piecu, trącając zębami sadzę. Tak, czytaliśmy te bajki, uczyliśmy…