W niecce na chwilę skupiło się ciepło,
a potem zimny wiatr od gór wessał je
i wypluł po drugiej stronie.
Jakaś para po sześćdziesiątce okupowała fontannę.
Oboje w jaskrawych kurtkach, trzymali w tłustych,
opuchniętych dłoniach pomarańczowe soczki
z plastikowymi słomkami. Trzech chłopaków w bluzach
przecięło plac. Jeden z nich zaśmiał się jak kogut.
Wiersze popularnych poetów
Koniec i początek
Po każdej wojnie ktoś musi posprzątać Jaki taki porzadek sam się przecież nie zrobi. Ktoś musi zepchnąć gruzy na pobocza dróg, żeby mogły przejechać wozy pełne trupów. Ktoś musi grzęznąć w szlamie i popiele, sprężynach kanap, drzazgach szkła i krwawych szmatach. Ktoś musi przywlec belkę…