puste słoneczniki

Agnieszka Wolny-Hamkało

Pod gipsem urosło jej skrzydło –
skancerowane, nieparzyste. Ruszyła lekko
ramieniem. W parku – czytała – codziennie
zdarzają się porwania.
Znalazła tylko test ciążowy.
Wyobraziła sobie, że nocą ktoś
sika na niego w krzakach.
W plastikowym okienku
nie było nic, żadnej kreski.

Szła w psychodeliczną zieleń,
spojrzała w otwartą dłoń,
gdzie w poprzek linii papilarnych, na poduszce
dłoni, lśniło świeże rozcięcie:
otwierało się jak rybie skrzela
czyste, zaróżowione.

Pszczoły, jak psy,
zwabione zapachem szamponu
otoczyły ją, tworząc złoty kaptur.

Twoja ocena
Agnieszka Wolny-Hamkało

Wiersze popularnych poetów