Wiersz

pogubione sny dotyczyły przyszłości ze szkła bezwonnej stali kolorowych świateł w tym wariancie idę do ciebie przez las przez świeżą zieleń doliny wody wielkie nie zdołają ugasić miłości w tym wariancie idę do ciebie przez śmietnik och, gdyby to było na serio reklamówki, plastikowe butelki, stare samochodowe fotele drzewo figowe wydało zawiązki owoców to oni … Przeczytaj wiersz


Julia Fiedorczuk

Kompost

Te maleństwa, które jedzą ciała liści na podłodze lasu. Rozcieram w palcach zimną grudkę ziemi, proch wypełnia poziomice egzotycznej mapy. W moich tętnicach koncert obcej muzyki, szum krwi i życia, które mnie chwilowo gości jak rzeka przypadkowy liść: wyboista podróż w dół błyszczących wodospadów z widokiem na niebo. Kładę się na mchu. Ołów chmur pocięty … Przeczytaj wiersz


Julia Fiedorczuk

Sorella la luna

Niebywałość światła w tej potężnej nocy. Która nie ma źródła. Która nie maleje. Twarz księżyca pocięta kreskami gałęzi, mozół mrówki, która nieustannie idzie do nieba. Ponieważ mrówka jest częścią procesu, taniec starych sosen w tej ciemnej katedrze, gdzie jeden mrok łączy się z drugim. Ponieważ liść jest częścią procesu, tylko żyć i umierać, żyć i … Przeczytaj wiersz


Julia Fiedorczuk

maszyny do odstraszania lisów

Głowy mają ciężkie jak buldogi – ramiona nie potrafią utrzymać ust pełnych czerwonej wódki. Śmiech, gwizd zjadany przez krtań. Terkot zdalnie sterowanego śmigłowca, łakome oczy słomianego chłopca, samoloty, ich promienny zapis na siatkówce. Twoja walka z metalową sprzączką paska i moja – z oddechem, kiedy biały dym wychyla się z ust jak rampa i wiąże … Przeczytaj wiersz


Agnieszka Wolny-Hamkało

dym

Kaczki napompowane glutenem kołyszą się jak boje. Miejskie rzeki mają w sobie tyle cienia co miejskie cmentarze. Przez wbite w ziemię pręty słońca widzę starego człowieka, który stoi nieruchomo – podejrzany i smutny. Jego twarz jest jak gryczane błoto. Płoną liście po zimie. Chcę ci dawać drugą szansę w nieskończoność. Podobno lipiec będzie ciepły. Stare … Przeczytaj wiersz


Agnieszka Wolny-Hamkało

mandala

Twoje malinowe trąbki, rewolucjo. Twoje papierosy, twoje pomarańcze. Tak jest! Miasto inwestuje w kolory, będziemy bawić się w mieście pośród ładnych nazw. Ty i twoje tatuaże na dnie mojego oka – duże jak jeziora, mądre jak obrazy. A miasto lubi swoich rozbitków, układa ich w ciepłych wnękach. Sny są jednak zrobione z jakiejś Indonezji, tak … Przeczytaj wiersz


Agnieszka Wolny-Hamkało

tribute to Berlin

Dla wszystkich, którzy kupują zapałki i robią z nich studnie mosty stosy, żeby tworzyć nowe źródła energii. Kiedy mijamy drzewa i wieże telewizyjne, Turków handlujących tytoniem pod wiaduktami, kucharki palące w podwórkach – trochę lubimy tu być, gdzie auta brudne od soli, pieniądze pachnące popcornem i zapętlone filmy w video roomach. W miejskich akwariach białe … Przeczytaj wiersz


Agnieszka Wolny-Hamkało

time to ride

Mężczyzna mieszkający w szklarni ma w kieszeniach kurze łajno, to mu ogrzewa ręce, kiedy chodzi po placu i mówi na wspak. Lubi mały bar z dużym, optymistycznym parkingiem. Jego córka lubi w marketach działy z oświetleniem i wybierać lampy, a także kaktusy, które bierze do rąk po cztery, po pięć i przystawia do buzi. W … Przeczytaj wiersz


Agnieszka Wolny-Hamkało

wiosna

Dziewczyna, którą pogryzły psy stanie się panną z Wilka? Urodzi tej wiosny ciepłe i mokre zwierzęta? Pewnie są już w zoo młode ssaki. Albo chociaż ultralekkie rowery w pobliżu. Albo chociaż nowe koncepcje człowieka. Bo idzie wiosna, już sprzedają przestrzeń reklamową od Bartoszowic aż do jazu Rędzin. Człowiek-Torba, którego spotykam co roku dziś wyszedł ze … Przeczytaj wiersz


Agnieszka Wolny-Hamkało

i wiersz o tym wie

Nawet jeśli śniło ci się, że dwa za duże księżyce wpadły z wrzaskiem do wody – nie takie rzeczy dzieją się w Warszawie. Na przykład Pakistańczyk z Hello Kitty na bluzce i jego: – Do you want to try something amazing? A cosmetic? Albo halucynogenne pachnące cipką i mięsem rośliny spiętrzone jak lego – za … Przeczytaj wiersz


Agnieszka Wolny-Hamkało

poproszę

Napiłem się. Napiłem się na planie. A kiedy wytrzeźwiałem nikt mnie nie traktował poważnie. Nie traktowała mnie poważnie nawet Barbara Rajska, która ma duże Przedsięwzięcie. A potem poszedłem do sklepu „Szklana pogoda” i powiedziałem: tu są moje dokumenty, ja tu będę przychodził ciągle. I powiedziałam: o, niebieska wódka. Niebieski ma coś w sobie. Niebieski ma … Przeczytaj wiersz


Agnieszka Wolny-Hamkało

północ

Te stawy, które mi pokazałeś – nawet jeśli były – jak powiedziałeś – w martwym lesie jeszcze tylko tu zachował się lód. Co innego w Szczecinie: tam łabędzie przegrywają z lodem. Dżdżownicom pod ziemią zatrzymują się serca. Patrzymy przez okno na śnieg. Mamy usta pełne roboty. Na talerzach leżą ryby bez oczu obsypane mąką.


Agnieszka Wolny-Hamkało

only lovers left alive

Widział w nocy kryształy wielkości grzybów atomowych. I gwiazdy cienkie jak wafle. Lekarz bał się powiedzieć, Ile się z tego dziedziczy. A teraz stoimy w kuchni jak w tunelu bez wyjścia z rozłożonymi bezradnie rękami. Nie wiadomo co powiedzieć dziecku, kiedy pyta, dlaczego na oddziale to pielęgniarki trzymają u siebie kable do ładowarek.


Agnieszka Wolny-Hamkało

sprawcy

Bardzo szybko szłam w tym zimowym swetrze. Twoje palce są słone jak popcorn. Kiedy się kochamy widzę na balkonie parujące mięso, to dlatego „tak mało się dzieje na mojej twarzy”. Drzwi są białe jak limuzyny i podjeżdżają blisko. Zrób mi porządek z tym gorzko w ustach. A potem niech sobie będzie pokój, który widać, że … Przeczytaj wiersz


Agnieszka Wolny-Hamkało

Powtórzyć przeszłość

pochłania nas łagodna ciepła noc w zatoce pływają wiotkie jachty mój drogi na co ci te konszachty gdzie zagubiłeś czystych marzeń moc? słyszysz? – to głośno nawołuje drozd zapomnij, że tu… spróbujmy wrócić do chwili co krucha jak lód i ozłocić czas który był i będzie choć nie wprost wierzyć w jutro gdy dziś już … Przeczytaj wiersz


Anna Przybyll

Zimowisko

pamiętasz pąsowy brzask w Murzasichlu Edyta śpiewała kochanie strzeż się, strzeż my potargani szaleńcy w bławatnych szlafrokach oblizywaliśmy palce lepkie od powideł znowu jest zima – chyży poranek na Costa del Sol przy osikowym stole upijam się espresso na prawej dłoni pierścionek z brylantem miał być od ciebie płonę jak żywa pochodnia jak pochodnia


Anna Przybyll

Zielony błysk

kieszenie pełne drobnych wspomnień i cieni znad zatoki surowe wschody słońca pamiętają żółte sukienki od kiedy mur porósł bluszczem gram z przeszłością w ciemno chodzę po ścianach jak pająk zastawiam wnyki na ciszę aromat pieczonych kołaczy wysysa łzy z resztek tiulu malachitowe światło rozpływa się w oceanie


Anna Przybyll

Zbrodnia

trzymałam go przez pół minuty we wrzącej wodzie następnie wsunęłam srebrne ostrze w rozpaloną głowę i zdjęłam skalp resztę ofiary pokroiłam w kostkę znieczuliłam szczyptą soli z ulgą zmyłam z rąk krwawy dowód zbrodni uwielbiam pomidory


Anna Przybyll