piach

Agnieszka Wolny-Hamkało

W witrynie apteki stały manekiny
w kołnierzach ortopedycznych.
Kupiłam jeden i chodziłam w nim po mieście.
Wchodząc do kwiaciarni i zegarmistrza
nie chciałam niczego kupować. Przez okna mieszkań
na parapetach widziałam słoje pełne much
i kolorowe spinacze na sznurkach.
Samowar na taborecie. Zdziwiona,
że ty przepraszasz, że mówisz na skróty,
kiedy nie ma już nic do dodania.
Lubiłam, kiedy całowaliśmy się
pod pomnikami papieża,
siedząc na tarasie z gołymi nogami
jedliśmy melony, a bezdomne koty
łasiły się, żebrały o kawałek szynki.
Płakałam dzisiaj tak krótko,
a jestem sypka jak totem z piasku.
Telefony od rana zjadają prąd,
szczerzą się przechodniów brzydkie tatuaże.
Sztuczne rośliny w witrynach zamarły
jakby łowiły kunę na jajko.

Twoja ocena
Agnieszka Wolny-Hamkało

Wiersze popularnych poetów