Piękny cel – górny cel
zdobyć szczyt – śnieżną biel
z bieli gór – w białość chmur
po tym w dół – w pyszny bieg
chwycić w płuca pęd i śnieg
w słońce twarz – z wichrem w dół
żebyś słoność wiatru czuł
świat ucieka w tył spod nart
głupstwo! – świat za mało wart
aby wstrzymać taki pęd!
Wszystkim prawom uciec z pęt
odbić się od ziemi jak
śmigły choć bezskrzydły ptak!
Świsnąć – gwizdnąć – kulą w płot!
– błyskiem – smugą długą w lot –
pędem – rzędem – jeden? – stu?!
płyną – giną – gdzie są? – Tu!
skoczył! Zwinął! Zginął! – Skąd!
śpiewem – zwiewem – w żyłach lont!
opętany wściekły skok
dech zaparło… Upadł w bok –
echem – śmiechem niesie w las
biało – biało – biało w nas…
Jak się cieszą, jak weselą-
jak się snują oczy bielą-
jakie życie lżejsze, szersze –
jak cudownie pisać wiersze –
pod świerkami, choinkami
gwiazdy skrzypią pod nogami..
A jutro wrócę do Miasta.
I zginie biel i złoto…