Tam u nich trwa wciąż gwarny jubel
I głucho dudni echo parad.
I pokazują Berty Grube
i nocą słychać szepty narad.
A ON odpocznie i na nowo
podnosić będzie kark wciąż śmielej
i naoliwi każde słowo –
i krzyczeć będzie: Przyjaciele!!!
I jakimś lisim sprytnym zwrotem
otwartą znów zostawi furtę,
by swastyk czarnych swych łopotem
wpaść i bezbronnych złym zalać nurtem.
Nie wiem co powie – co gotuje
Europie drżącej, głuchej, ślepej –
Co znów upatrzy – gdzie zatruje
spokój wrzaskliwym deszczem depesz –
Będą przy radio stali
ludzie narzędzie pracy ścisną dłonie
i będą marzyć jak o cudzie,
aby z tumultem zrobić koniec.
I rozczerwienią się ulice
dodatków nadzwyczajnych wrzaskiem
wywloką JEGO tajemnice
JEGO zaczepność albo łaskę…
Może przez radio decyzja o wojnie
padnie w myśl jego dążeń i życzeń
A ja przy radio położę spokojnie
POŻYCZKĘ OBRONY PRZECIWLOTNICZEJ