NOIR

Agnieszka Wolny-Hamkało

Mogę tego nie pisać, ale to rośnie, sieje
i coraz trudniej podpalić papierowe miasto,
które pełznie mokre pod szyldami.
Mogę tego nie pisać, ale będę
jak dziobaty facet na szczudłach
z czymś zbyt ciężkim i metalowym
na ramieniu — z językiem przyklejonym do brody.
Serio, chłopaki, mogę nie pisać,
ale to nie znaczy, że nie widzę w nocy
i że styczeń, ta przerośnięta trąba
wywrócona na śnieg, nie zapycha nas
surowym ciastem. I że nie opowiem,
ile waży ciało pod pokładem samolotu
i dlaczego jest coraz lżejsze.

Twoja ocena
Agnieszka Wolny-Hamkało

Wiersze popularnych poetów

Wesrchnienie

Deszczu srebrne gałązki rosną jak gotyckich krużganków motyl, ptaki dzwonki zielone niosą na przejrzystych wstążeczkach lotu. jeden uśmiech dziecinnych lądów błękitniejszy mi jest niż woda, bo mnie żłobi niedobra mądrość,…

GDYBYM PATRZYŁA DOŚĆ DŁUGO

Twoje słowa stają się tak dokładne że nie ma wolnego miejsca między nimi a nami. — Daj spokój — mówisz — łzy to żaden wkład do rozmowy. Już bardziej w…

Aerumnarum Plenus

1 Czemu mi smutno i czemu najsmutniéj, Mamże Ci śpiewać ja – czy świat i czas?… Oh! bo mi widnym strój tej wielkiej lutni, W którą wplątany duch każdego z…