Ojciec bez nerki, matka bez żołądka. Wciąż wracają do starych kłótni,
niepewni co wiem, co widziałam. A ja mam już nowe nieszczęścia,
spokojnie, całkiem nowe nieszczęścia, mamo. Odsłoniłaś to,
w co chciałem cię pocałować w 2005. Wielkie rzeczy, ktoś napisał
książkę i ktoś ją przeczytał. Lubisz moją otwartość, choć nigdy nie wiesz,
jaki z niej zrobię pożytek, czy moje talenty zostaną właściwie użyte.
Jechała z nami pani odnaleźć BIOLOGICZNYCH rodziców, jej dziecko
miało wąsy, grało w gierkę. W szybach uśmiech nie zdążył się zarysować.
Faceci złowieni w siatkę okna, wygaszone bloki. Jadą z nami ludzie,
którzy nie mają nic w środku, przyszłość należy do nich. Za polem
żółta gipsowa głowa. Karmią nas maszyny do robienia swetrów.