Pocałował ją tak, jakby chciał aresztować –
dała mu byle jaką odpowiedź. Miał nadzieję,
że zamiast zasnąć z miejsca straci przytomność,
wpadnie w niepowołane ręce, ale ona
dzień spędziła w domu, w porcie usb
wśród roślin drobnych jak białe krwinki
i tylko facebook i google wiedziały cokolwiek
o jej miłościach i obsesjach. A on zaliczył jedynie
niegroźne zatrucie alkoholowe i pisał do niej listy
nie udawaj, że mnie nie znasz, nie udawaj,
że jesteś w Krakowie. Tak cudownie spóźniał się
okres i ciemność szła mu na rękę
ale nie przyszła: upadła na jeża i ugryzł ją kret,
stopę skaleczyła lusterkiem. Na końcu wyłączyli jej prąd
przez widzimisię fiskusa.