puls

Agnieszka Wolny-Hamkało

Nerwowe wrony jak czarne domino
na śniegu. Rudej maści światło. Cień
ciągnął za nami jak żałobny tren.
Badałam stężenie magnezu we włosach,
stąd kosmyk ścieżki w suchym lasku,
gdzie przez ziemię czuć jesień – powiedziałeś.
Drzewa jak rozdarte ołówki, czaszki
kasztanów pulsowały cicho
w skórzanych skórach pikowanych
mięsnych. Melodyjne dziecko
ciągnęło kapelusz na sznurku,
a tamci nie mogli oderwać oczu
od naszych noży.

Twoja ocena
Agnieszka Wolny-Hamkało

Wiersze popularnych poetów

Niechętnie

A gdybym umarła naprawdę – nic by się nie działo. Zebrałaby się rodzina z czarnymi chorągwiami. Może by się im nawet przez chwilę płakać udało. Słońce szłoby normalnie. A dzieci…

Dwie Śmierci

Wasza śmierć i nasza śmierć to dwie inne śmierci. Wasza śmierć – to mocna śmierć, szarpiąca na ćwierci. Wasza śmierć śród szarych pól od krwi i potu żyznych. Wasza śmierć…

DETAL, SKŁAD

Ojciec bez nerki, matka bez żołądka. Wciąż wracają do starych kłótni, niepewni co wiem, co widziałam. A ja mam już nowe nieszczęścia, spokojnie, całkiem nowe nieszczęścia, mamo. Odsłoniłaś to, w…