NAWŁOĆ

Agnieszka Wolny-Hamkało

Przyjdzie noc i milion kurzych mostków obróci się w brzuchach
ministrantów. Słońce wypada z łuski, w kałużach słabe reprodukcje
sklejone jak pianki — dyskretnie regulują nastroje — aż biało robi się
w oczach, jakbyśmy urządzali polowanie na śnieg, misiowatą duszę,

matczyne mleko jedwabnika. I przyjdzie analityk, zdefiniuje stan gry,
określi imponderabilia, powie: — Pani jedyne osiągnięcie to publikacja
w „Roczniku Demograficznym” i zaprzeczanie boskiej doskonałości
naszego prezydenta. Wstyd. Na scenie nikt nie chciał tego wystawiać.

— To są te wszystkie sprawy, których miłość nie umie załatwić —
powołam się na kogoś ważnego i pójdę co innego postawić w centrum
uwagi, anorektyczna albinosko, jedyna, która mnie słuchasz z apetytem,
aż po noc wyciętą z bibliofilskiego wydania Cooking in Mesopotamia.

Twoja ocena
Agnieszka Wolny-Hamkało

Wiersze popularnych poetów

Ibuprom

Wybierając estetyzację rezygnujemy z estetyki ale o ileż więcej w tym humoru i zabawy te złocone talerze pełne dojrzałych cytrusów mówią same za siebie Wybierając wybieranie rezygnujemy z idei czasownika…

Gładkie morze

1. Do rzeczy, kapitanie! Szalupa spłonęła, ale na szczęście nie toniemy. Tęsknimy za obiecanym rajem, którego nie dostał nawet ten, co obiecał. Był to człowiek-nikt, był to zaborca. Siedzeniem na…

Tęsknota

Ob­ło­ki, co z zie­mi wsta­ją I pły­ną w słoń­ca blask zło­ty, Ach, one mi się być zda­ją Skrzy­dła­mi mo­jej tę­sk­no­ty. Te bia­łe skrzy­dła po­wiew­ne Czę­sto nad zie­mią ob­wi­sną, Łzy po…