Krajobraz

Vilhelm Ekelund

Teraz nadchodzi chłód wieczoru.
Ostatni blask spływa
z ciężkich żółtych chmur,
które stoją w głębokiej ciszy
na wysokościach –
nad błękitem wrześniowego morza.

Jakże wszystko oświetla tutaj
jak ze spokojnego głębokiego pragnienia:
jak potężne martwe spojrzenie,
które spoczywa od wieków.

tłumaczenie Ryszard Mierzejewski

Twoja ocena
Vilhelm Ekelund

Wiersze popularnych poetów

Tańcowały dwa Michały

Tańcowały dwa Michały, Jeden duży, drugi mały. Jak ten duży zaczął krążyć, To ten mały nie mógł zdążyć. Jak ten mały nie mógł zdążyć, To ten duży przestał krążyć. A…

Dzwonki

Na drzwiach wisiała kartka czytelna tylko z bliska – „Dzwonek czynny – proszę dzwonić” i trzy nazwiska: Do pani L. jeden raz, do pana K. razy dwa, a do doktora…

LIST (PIOSENKA)

Gdy w nocy, leżąc w ciemności, głośno myślę Gdy cisza krzyczy, a oczy pełne łez – Wnet o Warszawie marzę i o Wiśle, I tak mi ciężko, i tak mi…