Odwiedziny w rodzinnych stronach

Vilhelm Ekelund

W spokojnym świetle listopadowego dnia
siedziałem w tym żółtym lesie,
na który widok rozciąga się z okna chaty;
żaden śpiew ptaków nie dochodził z buków,
żaden szmer strumienia z gęstych zarośli
w tej niskiej dolinie nieopodal;
gdzie wszystko było tak ciche i zamarłe,
było ciche i zamarłe również we mnie,
podobnie jak w tym pustym lesie.

tłumaczenie Ryszard Mierzejewski

Twoja ocena
Vilhelm Ekelund

Wiersze popularnych poetów

starzy znajomi

Jesteś hubem, powiedział, węzłem, przez który przepływa masa danych, i dodał: moich danych. Co robiła potem? Kariera modelki, rak piersi, aresztowanie. Biała suknia była plagiatem. W końcu stuknęła jej trzydziestka. Co na to Balzak, o którym mówi się często z uśmiechem, jak o niegrzecznym Józiu?…

Zszywacz

Twierdzisz, że ona i tak by mu się nie oddała? Kobieta zasłyszana w autobusie, rozmawiająca o jakimś filmie. Ciemny chleb ma smak suszonych śliwek. Trzymajmy się ogólników, sabatów podsłuchanych  z watą w uszach. Może kiedyś przyjdzie czas na segregację miejsc, porządkowanie starych modlitw, a z…

Jasności promieniste

Jasności promieniste, Niebiańskie rosy czyste, Pomagajcie każdemu Ziemi doznającemu. Za niedosiężną zasłoną Sens ziemskich spraw umieszczono. Gonimy dopóki żywi, Szczęśliwi i nieszczęśliwi. To wiemy, że bieg się skończy I rozłączone się złączy W jedno, tak jak być miało: Dusza i biedne ciało.