kiedy byłem jeszcze bardzo młody
taki jeszcze młody że słońce chciałem chwytać
bo światło wolałem od łakoci
kazano mi mądre książki czytać
o pięknie przyrodzie i dobroci
że to wszystko kryje serce człowieka
pytałem: gdzie jest CZŁOWIEK?
kazano mi czekać…
urosłem…
znam mapy książki gazety
depesze ze świata fotografie…
gdzieś tu musi być człowiek…
niestety… ja go znaleźć nie potrafię
idę ulicami wielkich miast
i nie zamykam zmęczonych powiek
w złocie słońca i w srebrze gwiazd
ulicami idę miast
i pytam: gdzie jest CZŁOWIEK?
i nie znajduję go:
ani w depeszach z butą pisanych
w programach mordu i przemocy
ni w oczach ludzi poniewieranych
ni w krzykach nagłych pośród nocy
ani w pięściach wzniesionych do nieba
ani w oczach gdy iskrzą się żądze
ani w tych szukających chlebaa
ani w dłoniach liczących pieniądze
ani w ustach kłamiących
ani w oczach płaczących
ani w układnych mowach dyplomatów
ani w tekstach brunatnych plakatów
ani w pluskwim peticie gazet
skomlących o ludziach duszonych gazem
ani w szperających w babki alkowach
ni w tych co biją starców po głowach
jest zwierz tropiony
jest myśliwy szalony
zdobywca kłamca głupiec
ofiara krzykacz kupiec
i lis i cham i faktor
i płaz i gad i marny aktor
i bity i zdobyty i skopany
i ciało i mięso i rany
i beznadziejna droga daleka
i nigdzie nie mogę znaleźć CZŁOWIEKA!