Wkurzyłaś mnie, Joanno. Tak długo wybierałam perfumy,
w ogóle całe to seminarium wymyśliłam wyłącznie po to,
żeby się z tobą nie spotkać. Przyszliście oboje i po prostu
musiałaś poprawiać mu kołnierzyk, jojczyć na temat złej
pogody i skręconych włosów – żenada. Podczas kiedy
ja zesztywniałam na odlew, guma 3D szczypała mnie w język
i wyobrażałam sobie ciebie, Joanno, w ogródku,
pod ziemią, w urnie NURN ciasnej jak małż:
bezzałogowy statek pełen biomasy, cierpliwy i żyzny.