a wszystko wskazywało jakby uniesionym palcem
morze pełne sensu wylewa za burtę wyobraźni
to tutaj dwa dystychy znaczą więcej niż wyż
sumiennie biorący w panowanie granice
markowane seksem jaźni rosnących w nagim
lesie gdzie moja ręka sięga po owoc tam twoje
usta napoczynają północ gdzie słyszę wyraźnie
szum krwi w muszli tam twoje „wyszli” w stosunku
do gości gdzie „gdzie” zgubione jak część garderoby
tam twoje spojrzenie myje łzami groby i wreszcie
gdzie łupina jak łódź szuka martwych portów tam
twoja uwaga kreśli trwanie nurtu przedmiotu