cieniasy i mieszczanie

Agnieszka Wolny-Hamkało

Tak, kurwa. Dżin ze słoika. Litra na ryj. I już chce się żegnać
ozięble? I on mi mówi, że żaden z niego budda
raczej dżizys krajst? Więc go pytam, czy ma stygmaty,
jakie czyni cuda i przede wszystkim czy mnie zbawi i czy już
zmartwychwstał? Raczej tak. Chociaż teraz kocha tylko zbankrutowane
idee, drużyny, które przegrały. Więc się cieszę, bo to jakby o mnie.
Poza tym zmienił trzydziestkę ósemkę na magnum, a po śmierci
każe się spalić, bo potrzebny mu ruch (szukajcie go w prognozach pogody).
Kochając się z nim, jak zwykle tracę przytomność, i budzę się na Alasce bez nerki,
za to w dobrej pozycji: z profilu, ponętnie wygięta wyglądam naprawdę ślicznie
i wszyscy odrywają ode mnie wzrok bardzo bardzo powoli.

1/5 - (1 głosów)
Agnieszka Wolny-Hamkało

Wiersze popularnych poetów