Dzwonki

Władysław Szlengel

Na drzwiach wisiała kartka
czytelna tylko z bliska –
„Dzwonek czynny – proszę dzwonić”
i trzy nazwiska:
Do pani L. jeden raz,
do pana K. razy dwa,
a do doktora trzy razy…

 

Kartka taka wisiała,

żeby ludzie wiedzieli,

potem była selekcja

i – wzięli…

tę panią L. (jeden raz)

i pana K. (razy dwa),

i tego doktora (trzy razy…).

 

Kartka „proszę dzwonić”

wisi na drzwiach,

a drzwi otwarte,

a za drzwiami – strach…

 

Nie ma klamek – szarpnięte,

gdy zastali zamknięte…

drzwi rozwarte na oścież,

czarni byli tu goście.

Porzucone w pośpiechu

rzeczy w dzikiej pogoni,

a na drzwiach wisi kartka

z nazwiskami i „…dzwonić” –

do pani L. jeden raz,

do pana K. razy dwa,
a do doktora trzy razy…

 

Przyszli nowi – sprzątnęli,

klamki nowe wprawili,

kartki ze drzwi nie zdjęli.

Zapomnieli.

 

Przyjdzie zmrok – szara pora,

coraz bliżej wieczora,

mrok z kątów się wyłania,

coś wygania z mieszkania…

 

Strasznie jakoś i mrocznie,

trupio, głucho, urocznie,

wieje śmiercią i złem –

Wiem:

Niech zadzwonią za drzwiami

jeden raz, dwa lub trzy,

cienie idą ścianami,

jakieś widma czy mgły.

 

To jest do mnie – to do mnie,

szepty snują się głuche,

tak się cieszą dzwonieniem,

wargi martwe i suche.

– Jeden raz – to jest do mnie!

może syn mnie odwiedzi…

– Teraz znowu dwa razy…

to są do mnie sąsiedzi…

 

Korytarzem bez światła

lokatorzy upiory – – –

…teraz dzwonią trzy razy…

to jest do mnie, to chory…

 

Już milczące szarpanie

tu przy klamce… przy ścianie,

już westchnienie i męka,

że bezsilna jest ręka,

że tak marom niełatwo

w korytarzu dać światło,

drzwi otworzyć… powitać,

ach, to wy… a co słychać?…

 

A w dzień spokój,

nikt nie czai się z wnęk…

O zmroku – – –

lęk…

Dzwonek.

Idziesz…

zawsze potrącisz coś nogą…

strach…

otwierasz drzwi – – –

…nikogo…

– to do nich…

(bo na drzwiach

wciąż kartka: Dzwonić…

Do pani L. raz…

do pana K. dwa…

a do doktora trzy razy…).

 

 

 

 

 

 

 

Twoja ocena

żyłki

jest rozpacz light przy domniemanej ciąży i jest wiersz pisany by się odżegnać (od ciała by kiedyś się uśmiechnąć przy wspominkach nad skórą). tak właśnie wtedy: wszystko wyniesione zostawiliśmy tylko…

Udźwignąć noc

Udźwignąć noc potrafię jeszcze. Zamknijcie tylko wszystkie drzwi. Niech tylko noc zostanie ze mną i niech ulice się rozejdą do miejsc skąd zaczynają być. Niech wieczny mędrzec tego świata już…

Tu

Tu zginęła moja żona. Tu narodził się Cherubinek. Tu zamordowano Cherubinka. Tu czekam na nic więcej. Tu topniejący śnieg. Tu język Goethego popiół i pył. Tu nikt nie wraca kiedy…

wiersze dla dzieciwiersze o miłościwiersze Wisławy Szymborskiejwiersze Jana Brzechwywiersze K.K. Baczyńskiegowiersze Juliana Tuwimawiersze Marii Konopnickiejwiersze o śmierci