z górki

Agnieszka Wolny - Hamkało

Patrzyliśmy na miasto z góry. Było platynowoczarne,
pożerane przez słońce. Łysy rzucił w górę okrągłe
zielone szkiełko i zrobił się nagle poważny:
– To jest teraz. Nigdy nie będziemy tak genialni
jak teraz. Po torach przejechał towarowy.
Anka stanęła na brzegu skarpy i zdjęła buty,
jakby chciała wykąpać się w morzu, skoczyć,
ale tylko wyjęła z pięty szkło i ruszyła w dół,
nie oglądając się na czarne psy, pastewny ogień
grilla ani na latawce, które właśnie zerwały się.

Twoja ocena

RWĄCY NURT BUGU

W tym sklepie prowadzą guziki, odplamiacz frosh z żabką i aktywny tlen, ten skurwiel z łatwością odbarwi krew, która w czerwcu zupełnie bez sensu zraziła cię do lata. Łatwiej zabić…

jest cicho, że aż głos się łamie

ulica jest pusta. z pustego nawet ja umiem wypić. palce mamy skostniałe od zimna. na ustach parę, w kieszeniach strony wyrwane z bibliotecznych książek. nie tyle idziemy, co raczej miasto…

wybory

Większość ludzi deklaruje że będzie wybierać mniejsze zło.

wiersze dla dzieciwiersze o miłościwiersze Wisławy Szymborskiejwiersze Jana Brzechwywiersze K.K. Baczyńskiegowiersze Juliana Tuwimawiersze Marii Konopnickiejwiersze o śmierci