Patrzyliśmy na miasto z góry. Było platynowoczarne,
pożerane przez słońce. Łysy rzucił w górę okrągłe
zielone szkiełko i zrobił się nagle poważny:
– To jest teraz. Nigdy nie będziemy tak genialni
jak teraz. Po torach przejechał towarowy.
Anka stanęła na brzegu skarpy i zdjęła buty,
jakby chciała wykąpać się w morzu, skoczyć,
ale tylko wyjęła z pięty szkło i ruszyła w dół,
nie oglądając się na czarne psy, pastewny ogień
grilla ani na latawce, które właśnie zerwały się.
Wiersze popularnych poetów
Migoń i Jawrzon
Niewidomską czapulę wdział Migoń na głowę I poszedł do Jawrzona w sady czereśniowe. Stał Jawrzon przy dwóch ulach – ubrany od Święta. „Kto się tak bezcieleśnie w mym sadzie waleta? Słyszę kroki odważne, lecz wroga nie widzę. Odsłoń twarz, abym stwierdził – kogo nienawidzę!;..” „Po…